Wojciech Kurdziel

Trzy drogi, jedno wyjście (20 grudnia 2015)

refleksje  po spotkaniu w Hybrydach z noworocznymi życzeniami
Było, jak było – ani smieszno, ani straszno – ale na pewno miło. Większość z nas porozstawiała się po kątach warszawskich Hybryd, a rozmowy chociaż ożywione, to bez jakiegoś wiodącego tematu – może oprócz polityki i oceny obecnej sytuacji w kraju (a tak niektórzy zarzekali się, że są apolityczni).
W połowie imprezy zawitał do nas niespodziewanie Leszek Miler wraz ze swoją świtą – z Joanną Senyszyn na czele. Wyglądali jakby szli w kondukcie żałobnym. Ja to osobiście odebrałem jako formę pożegnania ekipy SLD ze Stowarzyszeniem, bo na flirt raczej już za późno, bo i panna młoda trochę przechodzona, a kawaler mocno spóźniony.
Gdzieniegdzie słychać było także dyskusje na temat samego Stowarzyszenia Ordynacka. Co robić dalej? Czy powinniśmy milczeć wobec ostatnich wydarzeń? A może dać za wygraną i się rozejść?
Generalnie sprawa jest poważna, idą trudne polityczne czasy, a my udajemy, że nas to nie dotyczy. Ktoś nam próbuje „meblować” Polskę po swojemu, nie zwracając uwagi na nasze racje i przekonania, a my milczymy? A jak do tego jeszcze widzę i słyszę, że niegdysiejsi politycy mieniący się elitą lewicy, dzisiaj są oburzeni tym co dzieje się w kraju pod rządami PiS-u, to mnie po prostu szlag chce trafić. Do tego próbują za ten stan rzeczy oskarżać wszystkich wkoło i odżegnywać ich od czci i wiary, nie widząc w tym żadnej swojej winy. Teraz dopiero można zauważyć, jak jałowe były spory prowadzone przez liderów i mentorów lewicowych ugrupowań – szczególnie w obliczu przegranych wyborów i nastania rządów prawicy z jej bardzo osobliwym pojmowaniem zasad demokracji i swobód obywatelskich.
Taki jest właśnie wynik waszych kłótni i ambicjonalnych sporów szanowni liderzy!
Nie trzeba było mędrkować i dystansować się od wszystkiego, co lewicą się zwało.
Nie trzeba było obrażać się i dzielić nas wszystkich, zamiast wspólnie szukać najlepszej formuły dla partii czy ugrupowania, które mogłoby stworzyć przyjazny ludziom program i dzięki temu być może nawet i wygrać wybory, nie tylko parlamentarne.
A tak, to przegraliśmy wszyscy: i Ci, którym się marzyła demokratyczna i nowoczesna Polska, i Ci, którzy ją tworzyli z nadzieją, że ktoś to doceni i Ci którzy liczyli na zmianę budującą przyjazny, otwarty, tolerancyjny i sprawiedliwy europejski kraj.
Teraz, te drzwi do Europy trochę się nam przymykają, sojusznicy dziwnie zdezorientowani, tylko wróg z dnia na dzień coraz liczniejszy i wyraźniejszy, w myśl zasady, „kto nie z nami, ten przeciwko nam”. Ale, taka polityka sprowadzi nas prędzej, niż później na manowce i skazuje na izolację, nawet wśród przyjaciół, nierozumiejących naszej, „polskiej” polityki i walki wszystkich z wszystkimi i przeciw wszystkim.
Tak więc minie parę lat, rozczarowań i rozgoryczeń, spektakularnych porażek zarówno na arenie międzynarodowej, jak i wewnątrz kraju. W atmosferze wzajemnych oskarżeń i pomówień, o to kto jest winny i kto za to odpowiada, będzie dogorywać idea kraju jednej opcji politycznej i światopoglądowej. I chociaż wtedy pewnie już nie będzie „jedynie słusznej” siły, a „wybrańcy narodu” zostaną pogonieni przez społeczeństwo, za niedotrzymanie obietnic i sprzeniewierzenie się ideom wolnej i demokratycznej Polski, to jednak zostanie niesmak i nadejdzie czas rozliczeń.
Ale co wtedy?
Przecież życie nie znosi pustki i nie unikniemy pytań: Kogo poprzeć? Komu zaufać? W czyje ręce oddać władzę? Czy populistom wymachującym przed każdymi wyborami nowym programem – tym samym, chociaż zanurzonym w innym kontekście ? Czy może oddać stery celebrytom wykorzystującym swoją popularność do mówienia andronów ? A może wreszcie przechrztom łączącym się w dziwne konfiguracje przedwyborcze dla zdobycia władzy za wszelką cenę ?
A może trzeba inaczej?
Może trzeba samemu pochylić się nad losem kraju, który ponoć tak wszyscy kochamy i nie zważając na wiek, siwiznę, złe samopoczucie, a czasem brak kasy do pierwszego – wydobyć z siebie jeszcze tlące się pokłady intelektu, wiedzy i wrażliwości społecznej dla współtworzenia czegoś nowego, co by mogło stać się przedstawicielem naszych dążeń ?
Najwyższy już czas, by powołać do życia ugrupowanie reprezentujące umiarkowanych socjalistów, demokratów, polską inteligencję, przedstawicieli małych i średnich przedsiębiorstw, kupców, rzemieślników – po prostu ludzi z aspiracjami, dążących do budowy i rozwoju nowoczesnego, demokratycznego i proeuropejskiego państwa !
Dlatego teraz, póki jeszcze obowiązuje u nas demokracja i jeszcze nie wszystkie ustawy i Konstytucja zostały podporządkowane „linii” jedynie słusznej partii, trzeba zrobić wszystko, by zbudować polską socjaldemokrację, opartą na uniwersalnych wartościach otwartości światopoglądowej, na poszanowaniu mniejszości i wolności obywatelskich dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych.
Nie trzeba przy tym, odwzorowywać zagranicznych ruchów lewicowych, takich jak Syriza, Podemos, czy skandynawska socjaldemokracja. One się tworzyły w innych warunkach i odmiennym świecie kulturowym. Dlatego bezpośrednie transponowanie ich do nas może stać się nie tylko niewiarygodne, ale wręcz obce dla potencjalnego elektoratu centrolewicy.
Przecież mamy piękne własne tradycje ruchów socjalnych i demokratycznych, chociażby Socjaldemokracja Daszyńskiego, czy PPS. Znamy przykłady ogromnego patriotyzmu ludzi lewicy w walce o niepodległość i oddania w walce o prawa drugiego człowieka, o równość i tolerancję. Szanujmy i kultywujmy te wartości i historię. Skorzystajmy z tych wzorców i spróbujmy wspólnie stworzyć ruch na rzecz powstania prawdziwej socjaldemokracji, która z czasem mogłaby stać się alternatywą dla dzisiejszej sceny politycznej. Nie bezpodstawnie, tu, na tej stronie internetowej, publikowaliśmy, jakże wciąż aktualny program PPS-u z 1905 roku!
Takie Zadanie zainicjowania czy też włączenia się w kształtowanie takiego ugrupowania lewicowego stoi przed wszystkimi, którym nieobojętna jest rola centrolewicy i lewicy w Polsce. I to właśnie Tu rodzi się pytanie do nas, członków Stowarzyszenia „Ordynacka”: gdzie my jesteśmy? Jak powinniśmy się zachować? Czy coś w ogóle robić? Bo przecież za oknem antydemokratyczny przewrót pełznie, a my śpimy. Naprawdę nie przystoi to inteligencji, za którą się mamy. Powinniśmy innym dawać przykład i pokazywać drogę, która dla kraju i jego rozwoju jest najlepsza. Wystarczy przy tym, mówić rozsądnie i uczciwie, tak po prostu i od serca, wykorzystując przy tym wiedzę i umysł – niby tak mało, ale jak widać, dla wielu dzisiejszych polityków rzecz nieosiągalna. A potencjalni wyborcy, gwarantuję,  potrafią, to nie tylko ocenić, ale i docenić.
Oczywiście, można długo spekulować, co dalej powinniśmy robić, wymyślać różne schematy i rozwiązania, ale moim zdaniem są dla nas tylko trzy drogi wyjścia:
– zlikwidować „Ordynacką”, bo się nam już nie chce, albo się boimy, bo argument trwania Stowarzyszenia dla organizacji 2 spotkań rocznie jest nieuprawniony skoro do spotkań skorzy jesteśmy niezależnie od bytu organizacyjnego!
– utrzymać Stowarzyszenie w stanie obecnego „letargu”, aż ostatni nie wymrą i udawać, że to co się dzieje wokół, nas, nas jednak nie dotyczy,
– czy wreszcie, podjąć mimo wszystkich przeciwności, walkę o dalszy rozwój demokratycznych reguł i praw obywatelskich, zagrożonych przez autorytartywne i aroganckie rządy prawicy.
Moim zdaniem, honorowe wyjście jest tylko jedno: podjąć polityczne wyzwanie i walczyć!
Zrezygnowanie dzisiaj z jakiejkolwiek aktywności społecznej byłoby zaprzeczeniem naszych ideałów, przeszłości, intencji, myśli i działania na rzecz umacniania reguł demokratycznego państwa i społeczeństwa obywatelskiego. Wartości, tak często przez nas podnoszonych, przy każdej okazji i zapisanych w najważniejszych dokumentach Stowarzyszenia.
I nie ma co przysypiać, czy gnuśnieć w domowych pieleszach. Trzeba się zbudzić z tego letargu, bo jutro może być za późno, a licho, jak widać nie śpi.
Niektórym z nas po prostu zabrakło politycznej viagry i życzę, szczerze i z wiarą, by ją znaleźli pod choinką w gwiazdkowym prezencie! A z okazji zbliżającego się Nowego Roku, składam wszystkim szczere życzenie, byśmy wspólnie odnaleźli tę właściwą drogę i włączyli się w budowę lepszej, niekłótliwej, godnej i szanowanej Polski.

WK